"Rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie." (J 6,53)

Na pewno każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jakby to było żyć w czasach Pana Jezusa i wraz z Izraelitami móc Go zobaczyć, usłyszeć, przekonać się o Jego cudownej mocy. Z reguły ludzie lubią o sobie myśleć, że gdyby rzeczywiście dane im było żyć razem z Panem Jezusem, to na pewno porzuciliby wszystko i poszli za Nim, bo przecież któż mógłby oprzeć się mocy i miłości żyjącego Boga? Chyba jedynie skończeni degeneraci. – Tak się tę sprawę często przedstawia. - Jakoś ciężko przychodzi mi uwierzyć w te zapewnienia, szczególnie wypowiadane przez ludzi, którzy prawdziwego Kościoła Pana Jezusa znać nie chcą, nie mówiąc już o tym, żeby mu się podporządkowali. A przecież argumenty przemawiające za Kościołem Chrystusowym są podobne do tych, które przemawiały za samym Chrystusem, co potwierdził zresztą sam Zbawiciel słowami: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16). Jakie są te wspólne argumenty dla Chrystusa i Kościoła? Przede wszystkim prawda, niezmiennie głoszona aż do dzisiaj, z powagą najwyższego autorytetu, dotycząca natury Boga, świata, człowieka i jego przeznaczenia. Odpowiedzi, które daje nam Kościół, zaspakajają ludzką duszę i ukazują Boską mądrość, miłość i sprawiedliwość. Ten sam Bóg w Trójcy Jedyny, który stwarza każdego człowieka, przemawia do każdego przez swój Kościół, a Jego słowa są pokarmem i zaspokojeniem dla wszystkich dusz - bez wyjątku. Tak więc kto nie szuka prawdy dzisiaj i odrzuca nauczanie Ducha Świętego, który przemawia przez swój Kościół, prawdopodobnie tak samo odrzuciłby nauczanie Syna Bożego, kiedy chodził po ziemi, bo są to słowa tego samego Boga w Trójcy Jedynego. Podobnie cuda, które świadczyły o bóstwie Jezusa Chrystusa, dzisiaj świadczą o boskim pochodzeniu Jego Kościoła. Potwierdzone przez naukowców cuda eucharystyczne czy nierozkładające się ciała świętych można oglądać w sanktuariach na całym świecie. Jakoś nie widać masowych konwersji ateistów, którzy podobno potrzebują naukowych dowodów, żeby uwierzyć.

Ale pytanie o to, jaki byłby nasz stosunek do Pana Jezusa, gdybyśmy żyli w Jego czasach ma zupełnie inny wymiar, jeśli spojrzymy na nie z perspektywy wierzącego katolika. My wiemy, że „te czasy” wcale się nie skończyły, że Chrystus cały czas przebywa na ziemi zgodnie ze swoją obietnicą: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,19-20). Te słowa spełniają się dzięki sakramentowi Eucharystii. W konsekrowanej Hostii obecny jest prawdziwy i cały Chrystus; z człowieczeństwem i bóstwem, ten sam, który siedzi po prawicy Boga Ojca w niebie. Katolik nie musi zastanawiać się, co by było gdyby żył w czasach Pana Jezusa, bo prawda jest taka, że Pan Jezus nieustannie przebywa na ziemi już od przeszło 2000 lat. Jako katolicy posiadamy prawdziwego Jezusa Chrystusa w tabernakulum i możemy połączyć się z Nim w Komunii świętej. Nasz stosunek do Eucharystii jest stosunkiem do samego Jezusa Chrystusa. W jak uprzywilejowanej sytuacji jest wierzący katolik, który zdaje sobie sprawę z tej niezwykłej tajemnicy, w porównaniu z ateistami czy heretykami. Katolik może przebywać w realnej obecności Pana Jezusa, adorować Go, mówić do Niego, prosić. Jest to ogromny przywilej, szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że to Chrystus jest sędzią każdego człowieka - przed Jego trybunałem musi stanąć po śmierci każdy śmiertelnik. O ile łatwiej będzie wtedy człowiekowi, który już za życia obcował w bliskości z Panem Jezusem, okazywał Mu swoją miłość i uległość oraz zawczasu prosił o zmiłowanie na strasznym sądzie, który go czeka. Człowiek, który prawdziwie umiłował Ciało i Krew Chrystusa na ziemi, na pewno będzie miał swoje argumenty, kiedy przyjdzie mu stanąć przed Boskim Trybunałem. Widzimy zatem jak wspaniałym darem, jaką łaską jest Najświętszy Sakrament.

Oczywiście, żeby mówić o prawdziwej obecności Pana Jezusa w Eucharystii, musimy mieć prawdziwe kapłaństwo. Posoborowi „kapłani” nie spełniają tego warunku, bo ich święcenia są nieważne. Choćby nie wiem jak się wysilali i byli przekonani o swojej mocy, nie są w stanie sprowadzić Pana Jezusa na ziemię w Sakramencie Ołtarza. Tylko przedsoborowi biskupi i kapłani mogą to zrobić. Oni zachowali tradycyjny, ważny ryt święceń kapłańskich i konsekracji biskupich, dzięki czemu sprawują ważne sakramenty. W Polsce są to kapłani – sedewakantyści i ci wyświęceni w Bractwie św. Piusa X. Natomiast pełnia prawdy katolickiej jest tylko w kaplicach i kościołach sedewakantystów, których na ziemi polskiej reprezentuje ks. Rafał Trytek. Jak to często bywa, również i w tym przypadku prawda nie jest towarem bestsellerowym i hitem popularności wśród zdeprawowanych synów Adama.

Całe szczęście, mimo całego otaczającego nas zła, wciąż mamy Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie – nasz największy skarb. Jest to niegasnąca nadzieja dla ludzkości i źródło siły chrześcijaństwa. Pan Bóg tak bardzo się uniżył, zamykając się dla nas w tym kawałku chleba, którego możemy adorować i pożywać jako duchowy pokarm. Czy może istnieć większa miłość ponad to? Jednak żeby móc docenić ten dar, trzeba odsunąć na drugi plan świat zmysłów i otworzyć oczy duszy – a do tego potrzebna jest wiara. Tej wiary niechaj Duch Święty raczy nam udzielić.

Z Bogiem!